Czytelnicze podsumowanie 2014

źródło
Oto jest! Podsumowanie 2014 roku. I mogę skakać do góry z radości, aż pod sam sufit - bo udało się! 52 tygodnie i 52  książki :)
Oby kolejny rok był równie owocny w literackie doznania jak ten. Życzę Wam wszystkim szczęśliwego Nowego Roku i wielu, wielu chwil spędzonych na lekturze.






Moja lista 2014:

1. „36 tydzień” - Sofie Sarenbrant
2. „Alice's in Wonderland” - Lewis Carroll
3. „A Little Princess” - Frances Hodgson Burnett
4. „Anioły jedzą trzy razy dziennie” - Grażyna Jagielska
5. „Automaniaczka” - Martyna Wojciechowska
6. „Autoportret reportera” - Ryszard Kapuściński
7. „Azazel” - Borys Akunin
8. „Chemia śmierci” - Simon Beckett
9. „Chińczyk” - Henning Mankell
10. „Czarne tango” - Lena Oskarsson
11. „Czerwona wilczyca” - Liza Marklund
12. „Dożywocie” - Liza Marklund
13. „Dżuma w Breslau” - Marek Krajewski
14. „Fabrykantka aniołków” – Camilla Lackberg
15. „Festung Breslau” - Marek Krajewski
16. „Gambit Turecki” - Borys Akunin
17. „Głowa minotaura” - Marek Krajewski
18. „Gra o tron” - George R.R. Martin
19. „Kamieniarz” - Camilla Lackberg
20. „Karaluchy” - Jo Nesbo
21. "Karty na stół" - Agatha Christie
22. „Kaznodzieja” - Camilla Lackberg
23. "Kieszeń pełna żyta" - Agatha Christie
24. „Kirgiz schodzi z konia” - Ryszard Kapuściński
25. „Księżniczka z lodu” - Camilla Lackberg
26. „Latarnik” - Camilla Lackberg
27. „Nawałnica mieczy, Stal i ogień” - George R.R. Martin
28. „Niemiecki bękart” - Camilla Lackberg
29. „Niewypowiedziany” - Mari Jungstedt
30. „Ofiara losu” - Camilla Lackberg
31. „Pancerne serce” - Jo Nesbo
32. „Para w ruch” - Terry Pratchett
33. „Piąta kobieta” - Henning Mankell
34. „Pierwszy śnieg” - Jo Nesbo
35. „Pride i prejudice” - Jane Austen (audiobook)
36. „Przenicowany świat”- Arkadij i Borys Strugaccy
37. „Róże cmentarne” - Marek Krajewski, Mariusz Czubaj
38. „Skrzydlata trumna” - Marcin Wroński
39. „Spokój duszy” - Camilla Grebe, Asa Traff
40. „Starcie królów” - George R.R. Martin
41. „Świat kobiet mafii” - Clare Longrigg
42. „Syrenka” - Camilla Lackberg
43. „Szepty zmarłych” - Simon Beckett
44. „Total Cheops” - Jean-Claude Izzo
45. „Trzeci klucz” - Jo Nesbo
46. „Uwaga! To może być miłość” - Mhairi McFarlane
47. „Widma w mieście Breslau” - Marek Krajewski
48. „Wołanie grobu” - Simon Beckett
49. „Wołanie kukułki” - Robert Galbraith
50. „Wszyscy jesteśmy podejrzani” - Joanna Chmielewska
51. „Za wszystko trzeba płacić” - Aleksandra Marinina
52. „Zapisane w kościach” - Simon Beckett

A jak to wygląda u Was?

Czytaj dalej »

Choinka inaczej

Ja już mam w domu świąteczne drzewko*, a Wy?
Może w tym roku ozdobicie swoje mieszkania nietypową wersją choinki? 

Podrzucam kilka oryginalnych inspiracji dla moli książkowych :) 

*mam nadzieję znaleźć pod nim masę książek!!





* Wszystkie obrazki znalezione w Internecie na różnych portalach.
Czytaj dalej »

Kieszeń pełna żyta - Agatha Christie

Prószyński i S-ka
Bogaty przedsiębiorca z Londynu dostaje dziwnego ataku we własnym biurze. Natychmiast zostaje przewieziony do szpitala, jednak jest już za późno na ratunek. Rex Fortescue umiera. Szybko okazuje się, że nie był to ani zawał ani wylew, nic z tego. Otóż pacjent został otruty. I to nie byle czym - podano mu taksynę. Jest to związek silnie trujący, występujący w różnych częściach cisu pospolitego. Ten niby nic nie znaczący fakt nabiera wartości, gdy okazuje się, że zmarły mieszkał na przedmieściach Londynu w „Domku pod Cisami”. Nasuwa się jedna myśl: „przypadek?” Nie sądzę...

Do akcji wkracza inspektor Neele – bardzo inteligentny człowiek, który wykazuje się nieszablonowym myśleniem. W toku dochodzenia wszystko wskazuje na to, iż mordercą jest ktoś ze współmieszkańców zmarłego, lub ktoś ze służby. Policjant skrupulatnie przesłuchuje wszystkich. Niestety podejrzanych, którzy mieliby motyw, ma aż nadto. Listę otwiera seksowna żona Rexa – motyw zdrada i chęć przejęcia pieniędzy. Zaraz za nią znajduje się jeden z synów – Parcival, jest wspólnikiem w interesach, charakteryzuje się skąpstwem i zawsze odmiennym zdaniem niż ojciec. Czynnik motywujący – pozbycie się wspólnika i zagarnięcie firmy oraz całego majątku. Jego siostra nie jest lepsza, ojciec odrzucił zaloty jej amanta. Jest rozgoryczona, zakochana i zdesperowana. Przesłanka – zemsta i spełnienie swojego marzenia o poślubieniu kochanka. Synowa pana Fortescue, nigdy nie mogła powiedzieć o teściu dobrego słowa, ponadto nudzi i meczy ją zależność swojego męża od teścia. Sporo tego, a to jeszcze nie wszyscy! Podejrzanych jest jeszcze kilka osób. Na szczęście w odpowiedniej chwili z pomocą nadciąga (bardzo dyskretnie) panna Marple. Znana i lubiana starsza pani, która ma już na swoim koncie sporo sukcesów detektywistycznych.

Autorka zręcznie manewruje domysłami czytelnika. Na każdej stronie rzuca nowymi wskazówkami. Myli tropy. Tworzy coraz więcej możliwości. Tu intryga goni intrygę. Pomimo tylu zabiegów moim zdaniem napięcie nie wzrasta z każdą chwilą, ale atmosfera jest wyjątkowa. Czytelnik może poczuć, że żywo uczestniczy w śledztwie, a to za sprawą wielu dialogów. I to w nich drzemie siła, Christie ukazuje jak ważna jest rozmowa, porozumiewanie się i dobre chęci w kontaktach międzyludzkich. Postacie są barwne i jakby „szyte na miarę”. Mam tutaj na myśli ich stereotypowość (co wcale nie przeszkadza w lekturze). Jeden syn jest grzeczny, ułożony, skrupulatny i oszczędny, drugi dla równowagi to syn marnotrawny, który trwoni pieniądze i jest żądny przygód. Żona seksbomba i ciotka świętoszka. Można by długo wymieniać...

„Kieszeń pełna żyta” to dobra powieść kryminalna. Lekkostrawna bym rzekła. Można ją łyknąć w jeden wieczór. Finał jest zaskakujący. Królowa kryminału napisała kolejną książkę, po którą warto sięgnąć i mieć na półce.

Daję trzy i pół palucha – nie nudziłam się, czasami pewne odkrycia pojawiały się jak Filip wyskakujący z konopi i to mnie nieco drażniło, jednak całość jest na duży plus.

*Recenzja zgłoszona do wyzwania: Pod hasłem.



Czytaj dalej »

Skrzydlata trumna - Marcin Wroński

Wydawnictwo WAB
Zyga Maciejewski jest kolejną postacią, z którą bardzo się zżyłam. W usposobieniu, zachowaniu i sposobie prowadzenia śledztw bardzo przypomina swój wrocławski odpowiednik – Eberharda Mocka (albo odwrotnie, w zależności z którym komisarzem zetknęliście się najpierw). Wydarzenia z Zygą w roli głównej rozgrywają się w Lublinie i jego okolicach. Dzięki autorowi możemy poznać to miasto z zupełnie innej strony. To jak podróż w czasie do przed- i powojennej stolicy lubelszczyzny.

To czwarta część cyklu z komisarzem Zygmuntem „Zygą” Maciejewskim. Autor zastosował w niej ciekawy zabieg literacki, mianowicie akcja rozgrywa się w dwóch płaszczyznach czasowych. Nie mniej jednak wydarzenia z jednej łączą się z drugą. I tak w roku 1936 komisarz musi rozwiązać zagadkę tajemniczego samobójstwa Feliksa Suska. Podczas śledztwa nie raz nie dwa wodzony jest na pokuszenie, zarówno przez państwowych oficerów jak i obdarzone wdziękiem panie lekkich obyczajów. Krok po kroku podążamy za Zygą, aż tu nagle zostajemy przeniesieni do 1945. Komisarz nadal nam towarzyszy ale w innych, bardzo nieprzyjemnych okolicznościach. Otóż został osadzony w więzieniu i jest torturowany...

W sumie nie bardzo rozumiem dlaczego do książek Wrońskiego przyklejono łatkę retro-kryminału. Bo o ile tego pierwszego składnika jest dużo i to przekazanego w mistrzowski sposób, o tyle wątek kryminalny jest mierny... To nie jest śledztwo z dreszczykiem emocji i zaskakującym zakończeniem. Mimo tego „Skrzydlatą trumnę” czyta się dobrze. Osobiście, w tym przypadku skakanie w czasie jakoś mi się nie spodobało, wolałabym żeby autor te dwa wątki rozłożył na dwie książki, ale cóż... Plusy należą się za oddanie klimatu ówczesnego Lublina i za głównego bohatera – a w szczególności jego niewyparzony język. Dobre było, ale niczego „nie urwało”.

Reasumując, książka jest przyzwoita i niejednemu czytelnikowi umili czas. Daję trzy paluchy i rozpoczynam polowanie na kolejne części z Maciejewskim pt.: „Pogrom w przyszły wtorek” oraz „Haiti”.
Czytaj dalej »

Para w ruch - Terry Pratchett

Prószyński i S-ka
Zmiana klimatu z kryminalnego na fantastyczny. Tego autora chyba nikomu nie trzeba przedstawiać, a wykreowany przez niego „Świat Dysku” jest znany wszystkim fanom jego talentu literackiego. A talent niewątpliwie ma, świadczy o nim nieprzemijający popyt na jego książki (a napisał ich kilkadziesiąt!). Jakiś czas temu ukazała się kolejna część cyklu przygód rozgrywających się w niezwykłym mieście Ankh-Morpork, pt.: ”Para w ruch”. A ja właśnie jestem po jej lekturze. Gotowi na spotkanie z mistrzowskim piórem sir Terrego Pratchetta? Ruszamy!

Na każdą kolejną książkę czekam z niecierpliwością i tym przyjemnym dreszczykiem związanym z oczekiwaniem na coś naprawdę fajnego. Strasznie jestem wkręcona w opowieści związane ze Światem Dysku, związana z jego bohaterami, żądna kolejnych genialnych dialogów i nieodłącznego humoru autora przewijającego się na kartach jego książek. W czterdziestej już części głównym bohaterem jest dobrze znany ze wcześniejszych tomów Moist von Lipwig. Uciekający śmierci, bardzo przedsiębiorczy człowiek, który „potrafi rozmawiać” i to jest głównie jego pracą. Prowadzi także Królewski Bank, Mennicę i Urząd Pocztowy - można by powiedzieć, że jest bardzo zapracowany. A jednak, jak każdy w tym mieście zawsze znajdzie czas dla patrycjusza Lorda Vetinariego. A ten w wypracowany i dyplomatyczny sposób znowu musi zaradzić ewoluującej i wdzierającej się coraz śmielej w życie ankhmorporczyków „technice” . Oczywiście nie osobiście... a któż chętniej niż znany i lubiany Moist, zaangażuje się w sprawy miasta?

A dzieją się w nim dziwne i niezrozumiałe sprawy. Zjawia się nieznany dotąd nikomu pan Simnel, a wraz z nim suwak logarytmiczny, smar i dziwne układy z sinusem i cosinusem... Samo to brzmi już przerażająco, a to nie wszystko! Największy podziw i zdziwienie budzi ogromna hałaśliwa maszyna, która jeździ po specjalnie ułożonej dla niej drodze – a napędzana jest węglem i wodą. Cuda, których Ankh-Morpork dotąd nie widział! Czy „duch czasów” na dobre zagości w tym wyjątkowym mieście? Jaki interes uda się tym razem zrobić Lipwigowi? Czy wszystko pójdzie zgodnie z planem Vetinariego? I dlaczego krasnoludy są tak rozgniewane?

Hmmm... Oj mam mieszane uczucie co do tej książki. Mogę stwierdzić, że jest niezła. Tylko niezła. Za dużo w niej refleksji i jest za spokojna. Akcja jest taka nijaka. A jak już zapowiada się na ciekawą walkę czy bójkę, wystarczy jedno zdanie i jest już po niej. Trup goni trupa, ale adrenalina przy tym jest zerowa.
Oczywiście „Para w ruch” ma tez swoje momenty i nie raz nie dwa podczas lektury pojawia się uśmiech na twarzy. Jednak to nie są salwy histerycznego śmiechu, które towarzyszyły wcześniejszym częściom. Po raz kolejny uznanie należy się Piotrowi W. Cholewie, który jest moim zdaniem jedyną osobą, która powinna tłumaczyć książki Pratchetta. Robi to świetnie! Okładki „praczetowych” książek bardzo mi się podobają, stworzone są niezmiennie przez Paula Kidby. Przy okazji odsyłam Was na jego stronę - gdzie znajdziecie  fenomenalne prace.

Słowem zakończenia: jeśli jesteście fanami Świata Dysku nie obiecujcie sobie zbyt wiele po niej, a jeśli jeszcze nie zetknęliście się z tą serią, sięgnijcie po inny inny tytuł z tej serii, np.: Straż! Straż! - a po jakimś czasie sięgnijcie po wyżej opisaną.

Daję trzy paluchy – bądź co bądź jest to Pratchett.


Czytaj dalej »

Szepty zmarłych - Simon Beckett

Wydawnictwo Amber
Hunter po ostatnich traumatycznych wydarzeniach podupada na duchu. Przestaje wierzyć w swoje możliwości, zdolności i intuicję. Ponadto, po raz kolejny traci ukochaną osobę. Już kiedyś wyjechał z Londynu, żeby o wszystkim zapomnieć – tak dzieje się i teraz. Jednak tym razem antropolog ucieka aż do Tennessee. Do miejsca, które dla zwykłych śmiertelników jest mroczne i przerażające. Nazywają je „Trupią Farmą”.

Trupia Farma, jak sama nazwa wskazuje usiana jest ludzkimi zwłokami, w różnym stadium rozkładu. Brzmi makabrycznie, jednak dla antropologów to miejsce jest wręcz rajem. Jest to jeden z najlepszych Ośrodków Badawczych na świecie. Hunter przybył tu na zaproszenie swojego mentora i przyjaciela – Toma Liebermana, który jest dyrektorem ośrodka. Również na jego prośbę angażuje się w śledztwo, które od samego początku wydaje się podejrzane. W jego rozwiązaniu nie pomaga ani coraz częstszy brak wiary w siebie Huntera, ani choroba Liebermana, a już zwłaszcza zarozumiały i żądny poklasku psycholog, którego przydzielono do pomocy.

Morderca szydzi zarówno z policjantów, jak i osób zaangażowanych w śledztwo. Jest nieuchwytny, sprytny i … bezczelny. Czuje się pewnie i swobodnie, bawi się prowadzącymi dochodzenie, kierując ich w coraz to nowe miejsca, gdzie zostawia swoje ofiary. A to jeszcze nie wszystko, gdyż całość aranżuje w taki sposób, że policjanci brną w ślepy zaułek. Pytanie czy i Hunter da się zwieść? Czy uda mu się przełamać i uwierzyć w siebie, w to co podpowiada mu intuicja?

Książka trzyma w napięciu, jak każda autorstwa Simona Becketta! Brawurowa akcja, dobre dialogi, mistrzowski opis atmosfery. Tym razem naprawdę nie sposób było się domyślić, kto popełniał te wszystkie zbrodnie. Beckett świetnie manewrował mną podczas lektury. Trzymał w napięciu aż do końca – to lubię. Nie pomogły nawet wstawki, podczas których dowiadujemy się co siedzi w głowie mordercy. Tym razem żadna kobieta nie zawróciła naszemu doktorowi w głowie – i bardzo dobrze! Stany emocjonalne Huntera są bardzo wyraziste i udzielają się czytelnikowi. Świetna lektura – polecam.

„Szepty zmarłych”, tak jak pozostałe części z dr. Davidem Hunterem w roli głównej, zdecydowanie powinny znaleźć się na półce fana kryminałów i thillerów.

Zdecydowanie pięć paluchów.
Czytaj dalej »

Festung Breslau - Marek Krajewski

Wydawnictwo Znak
Tym razem spotykamy Eberharda Mocka we wrześniu 1945. Trochę czasu minęło od ostatniego spotkania. Komisarz się ustatkował. Nie mieszka już w małej klitce, którą dzielił z ojcem, tylko w dużym mieszkaniu wraz z żoną. W sumie nic dziwnego, jest już po sześćdziesiątce. Sytuacja w Breslau nie jest stabilna, z nieba sypią się bomby, domy drżą w posadach. Jego małżonka nalega na szybki wyjazd. Przecież mają znajomości i środki, na co czekać? I być może Eberhard dałby się przekonać, gdyby nie morderstwo młodej dziewczyny, które nie daje mu spokoju. Wystarczająco dobrze znamy Mocka by wiedzieć, że zanim wyjedzie musi rozwiązać tą sprawę. A to może potrwać...

Powiedzmy sobie szczerze - w tym wieku człowiek nie powinien narażać się na takie niebezpieczeństwa. A jednak, Mock brnie w sprawę coraz dalej, popychany naprzód swoją legendarną już chęcią wymierzenia sprawiedliwości. Jednocześnie oddala się coraz bardziej, zarówno mentalnie jak i fizycznie, od swojej żony. Dosyć szybko udaje się ustalić tożsamość ofiary – jest nią siostrzenica hrabiny von Mogmitz, ale kim byli oprawcy? Ustalenie ich danych jest trudniejsze niż w normalnych czasach, nie zapominajmy, ze właśnie trwa oblężenie miasta! Podstarzały ekspolicjant, na każdym kroku zdaje obie sprawę ze swojej nie najlepszej już kondycji. Mimo tego, odstraszającego wyglądu oraz emerytury wierzy w niego piękna hrabina. A Mock ma słabość do ładnych kobiet w potrzebie...

Cóż mogę rzec... Wszystko w tej książce jest przerysowane. Nawet Mock – zawsze miał tendencje do nadmiernego analizowania sytuacji, rozmyślania, ale nie do marudzenia i użalania się nad sobą. I ten jego pociąg do wymierzania sprawiedliwości... Owszem, w innych książkach Krajewskiego był w tym jakiś umiar, a w tej wszystko się na tym opiera, zupełnie niesłusznie. Przez to nasz bohater ma klapki na oczach i nie widzi jak się go wykorzystuje – a to jest do niego niepodobne. A zakończenie? Dla mnie to była jakaś kpnia! Skąd tam, w tym czasie, to – pytam się? Wydaje mi się, że autor miał w tym przypadku zbyt bujną wyobraźnię, niestety.

Nie będę się już dłużej rozwodzić. „Festung Breslau” zupełnie nie przypadł mi do gustu i uważam, że nie warto tracić czasu na jego lekturę. Jest wiele innych, ciekawszych tytułów - chociażby pana Krajewskiego, który tutaj moim zdaniem miał spadek formy.

Daję dwa paluchy.
Czytaj dalej »
Copyright © 2014 LoliLola , Blogger