Para w ruch - Terry Pratchett

Prószyński i S-ka
Zmiana klimatu z kryminalnego na fantastyczny. Tego autora chyba nikomu nie trzeba przedstawiać, a wykreowany przez niego „Świat Dysku” jest znany wszystkim fanom jego talentu literackiego. A talent niewątpliwie ma, świadczy o nim nieprzemijający popyt na jego książki (a napisał ich kilkadziesiąt!). Jakiś czas temu ukazała się kolejna część cyklu przygód rozgrywających się w niezwykłym mieście Ankh-Morpork, pt.: ”Para w ruch”. A ja właśnie jestem po jej lekturze. Gotowi na spotkanie z mistrzowskim piórem sir Terrego Pratchetta? Ruszamy!

Na każdą kolejną książkę czekam z niecierpliwością i tym przyjemnym dreszczykiem związanym z oczekiwaniem na coś naprawdę fajnego. Strasznie jestem wkręcona w opowieści związane ze Światem Dysku, związana z jego bohaterami, żądna kolejnych genialnych dialogów i nieodłącznego humoru autora przewijającego się na kartach jego książek. W czterdziestej już części głównym bohaterem jest dobrze znany ze wcześniejszych tomów Moist von Lipwig. Uciekający śmierci, bardzo przedsiębiorczy człowiek, który „potrafi rozmawiać” i to jest głównie jego pracą. Prowadzi także Królewski Bank, Mennicę i Urząd Pocztowy - można by powiedzieć, że jest bardzo zapracowany. A jednak, jak każdy w tym mieście zawsze znajdzie czas dla patrycjusza Lorda Vetinariego. A ten w wypracowany i dyplomatyczny sposób znowu musi zaradzić ewoluującej i wdzierającej się coraz śmielej w życie ankhmorporczyków „technice” . Oczywiście nie osobiście... a któż chętniej niż znany i lubiany Moist, zaangażuje się w sprawy miasta?

A dzieją się w nim dziwne i niezrozumiałe sprawy. Zjawia się nieznany dotąd nikomu pan Simnel, a wraz z nim suwak logarytmiczny, smar i dziwne układy z sinusem i cosinusem... Samo to brzmi już przerażająco, a to nie wszystko! Największy podziw i zdziwienie budzi ogromna hałaśliwa maszyna, która jeździ po specjalnie ułożonej dla niej drodze – a napędzana jest węglem i wodą. Cuda, których Ankh-Morpork dotąd nie widział! Czy „duch czasów” na dobre zagości w tym wyjątkowym mieście? Jaki interes uda się tym razem zrobić Lipwigowi? Czy wszystko pójdzie zgodnie z planem Vetinariego? I dlaczego krasnoludy są tak rozgniewane?

Hmmm... Oj mam mieszane uczucie co do tej książki. Mogę stwierdzić, że jest niezła. Tylko niezła. Za dużo w niej refleksji i jest za spokojna. Akcja jest taka nijaka. A jak już zapowiada się na ciekawą walkę czy bójkę, wystarczy jedno zdanie i jest już po niej. Trup goni trupa, ale adrenalina przy tym jest zerowa.
Oczywiście „Para w ruch” ma tez swoje momenty i nie raz nie dwa podczas lektury pojawia się uśmiech na twarzy. Jednak to nie są salwy histerycznego śmiechu, które towarzyszyły wcześniejszym częściom. Po raz kolejny uznanie należy się Piotrowi W. Cholewie, który jest moim zdaniem jedyną osobą, która powinna tłumaczyć książki Pratchetta. Robi to świetnie! Okładki „praczetowych” książek bardzo mi się podobają, stworzone są niezmiennie przez Paula Kidby. Przy okazji odsyłam Was na jego stronę - gdzie znajdziecie  fenomenalne prace.

Słowem zakończenia: jeśli jesteście fanami Świata Dysku nie obiecujcie sobie zbyt wiele po niej, a jeśli jeszcze nie zetknęliście się z tą serią, sięgnijcie po inny inny tytuł z tej serii, np.: Straż! Straż! - a po jakimś czasie sięgnijcie po wyżej opisaną.

Daję trzy paluchy – bądź co bądź jest to Pratchett.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 LoliLola , Blogger