Swoją drogą - Tomek Michniewicz



Autor jest podróżnikiem i dziennikarzem. Wymarzone połączenie - przynajmniej dla mnie! Ma się okazje zwiedzić cały świat. Wzdłuż i wszerz. Dotrzeć do miejsc, które są niedostępne dla zwykłych śmiertelników.  Zarabia się na swojej pasji, opisywaniu swoich wrażeń i swoich przemyśleń. Wszyscy nam zazdroszczą, przecież mamy wieczne wakacje. No cóż... nic bardziej złudnego! Ten punkt widzenia stara się nam przedstawić autor.

Książka podzielona jest na trzy zasadnicze części. Poprzedzone zostały takim jakby prologiem – rozmową Tomka z warszawskim taksówkarzem.  Kierowca, zazdrości swojemu pasażerowi życia. Wieczne podróże, ładna pogoda, wiele przygód itd. Tomek stara się opowiedzieć mu jak to naprawdę wygląda, ze nie zawsze jest kolorowo, że to ciężka praca, która często bywa niebezpieczna. Ten wątek przewija się przez całą książkę. 

Każda z części poświęcona jest osobie wybranej przez autora, która jest dla niego w jakiś sposób ważna. Pierwsza opowiada historię niegdyś bliskiego kolegi Michniewicza – Marcina. Został on wyrwany z korporacyjnej rzeczywistości i przeniesiony wprost do środka dzikiej afrykańskiej dżungli.  W kolejnej możemy przeczytać historię wspólnej podróży Tomka i jego żony – Marianny, do Arabii Saudyjskiej. Ostatnia relacjonuje wyprawę autora i jego ojca do Nowego Orleanu. 

Michniewicz opisuje codzienność tych podróży, swoje oczekiwania i przemyślenia. Wszystko opisane jest poprawnie i płynnie. Ksiażka wydana jest na bardzo ładnym i przyjemnym w dotyku papierze. Zawiera wiele fotografii, opisów i odnośników. Wiec co jest nie tak? Czemu lektura „Swoją drogą” mnie zmęczyła?

Otóż, kompletnie nie mogę przetrawić stylu autora... Oczywiście to jego książka, jego opowieści, jego wizja.  Cały czas miałam wrażenie, że Tomek skupiony jest przede wszystkim na sobie, że to on jest najważniejszy. Jest reżyserem, scenarzystą i producentem tych przedstawień. I niby opisuje przemyślenia poszczególnych współtowarzyszy, ale mam wrażenie, ze nie traktuje ich serio... Miejsca do których się udał są naprawdę fascynujące! Autor podrzuca nam ciekawostki o nich, pokazuje od środka i to jest wielki plus tej książki. Jednak równie wiele jest banalnych opowiastek. Czytelnik widzi jak na dłoni rosnące napięcie między autorem a jego żoną czy ojcem. Wydaje się, że sam Michniewicz również to dostrzega skoro o tym pisze... A jednak, za bardzo lubi/kocha swoje dotychczasowe pełne przygód życie, żeby z niego zrezygnować i skupić się na pielęgnowaniu swoich relacji z nimi. No cóż, jak to się mówi są sprawy ważne i ważniejsze.

Podsumowując, jeśli nie jesteście zbyt przewrażliwieni na punkcie relacji międzyludzkich to książka dla Was. Jeśli nie, to trochę będzie Was drażnić zachowanie autora, ale przebrniecie przez nią. Daję trzy paluchy.

2 komentarze:

  1. Czy nie przyszło Ci do głowy, że do nie jest książka o podróżach, tylko właśnie o relacjach z innymi i egocentryzmie? To, co krytykujesz, jest największą wartością tej książki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Przyszło mi do głowy. Jednak realizacja zupełnie nie przypadła mi do gustu.
    To ciężkostrawna pozycja. I nie uważam, że "relacje z innymi i egocentryzm" są największą wartością tej książki - mi działały na nerwy.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 LoliLola , Blogger