W pokoju siedzą
cztery osoby, rozgrywające partyjkę brydża. Nieco dalej przy
kominku, grze przygląda się gospodarz spotkania. Tuż za ścianą
znajdują się „przedstawiciele prawa” - komisarz, wojskowy,
prywatny detektyw i autorka kryminałów. Po godzinie podnosi się
raban. Stała się rzecz niesłychana, ktoś zamordował właściciela.
Sprawa wydaje się całkiem oczywista, zrobił to ktoś z czwórki
siedzącej w tym samym pokoju. Ale kto? Nikt nie chce się przyznać
do winy. Czwórce z drugiego pomieszczenia przypada rola „łapsów”.
Muszą rozwiązać zagadkę, która okaże się bardziej
skomplikowana, niż na to wygląda.
Pan Shitana to postać
barwna, kpiąca z życia, nieco diaboliczna i paskudnie bogata.
Wyglądem przypomina Mefistofelesa. Uwielbia robić przyjęcia i
organizować wystawne obiady. Tym razem na jeden z nich gospodarz
wybrał i zaprosił osiem (nieprzypadkowych) osób. Cztery osoby
związane z rozwiązywaniem zagadek kryminalnych: detektywa Herculesa
Poirota, panią Oliver, pułkownika Race'a, nadinspektora Battle'a
oraz cztery osoby, które według niego miały coś na sumieniu:
doktora Robertsa, panią Lorrimer, majora Desparda i pannę Meredith.
Oczywiście dochodzi do
zbrodni. Wszyscy są podejrzani. Jednak każdy ma jakieś
usprawiedliwienie, wymówkę, alibi. Niby rozwiązanie zagadki nie
powinno być trudne. Wszystko się jednak komplikuje, gdyż żaden z
podejrzanych nie potrafi (lub nie chce) udzielić odpowiedzi, która
wskazałaby na kogoś konkretnego. Mnożą się domysły, oskarżenia
i możliwe rozwiązania... Każdy z czwórki przedstawicieli
sprawiedliwości ma własną teorię oraz metody śledztwa. Czy dojdą
do porozumienia? Czy w końcu uda się wyjaśnić zagadkę?
Jak to bywa w przypadku
książek pani Agathy wszystko komplikuje się z minuty na minutę.
Intryga goni intrygę. Każdy bohater ma coś do ukrycia, jest czemuś
winny. Nigdy nie można być pewnym kto zabił. Tak samo i w tym
kryminale niespodzianką jest zakończenie. Książkę czyta się
szybko i lekko. Czasami bywa nużąca, aczkolwiek nie aż tak, żeby
przestać ją czytać. Bohaterowie są złożonymi postaciami, które
potrafią zaskakiwać. Samo śledztwo również jest bardzo
interesujące. Mamy czterech „łapsów”, którzy mają zupełnie
odmienne metody pracy. Nie będzie dla nikogo tajemnicą gdy wyjawię,
iż to oczywiście Poirot rozwiązuje zagadkę. A mordercę
(bezbłędnie) typuje tylko na podstawie przeprowadzonych rozmów.
Pokazuje jak ważna jest psychologia w tego typu sprawach.
Dam trzy paluchy. Książki
Christie czyta się naprawdę bardzo dobrze, są ciekawe – jednak
ta nie była porywająca. Lekki kryminał na deser.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz